Aleks zabrał mnie do siebie. Gdy byliśmy na miejscu moje oczy śmigały dookoła. Nie mogłam się napatrzeć na jego pokój, był cudowny. Po otrząśnięciu Al opatrzył mi ranę. Bolało, szczypało i nie wiem co jeszcze. Ból po chwili ustał co było dla mnie wybawieniem, a on był wybawicielem.
N: Dziękuję. - pocałowałam go w policzek na podziękowanie.
<Aleks?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz