Urodziłem się w Hiszpanii, a dokładnie w Barcelonie. Moja mama prowadziła stadninę koni, miała dwa ogiery, Antka oraz Hiragana no i trzy klacze, Rose, Lili i Euforię. A ojciec prowadził własną firmę, produkował najlepszej jakości komputery, telefony czy konsole. Konno jeżdżę od urodzenia, dzięki mamie. Gdy miałem cztery lata, dostałem swojego własnego konia. Było to uroczy, biały kucyk szetlandzki o imieniu Piorun. Z wiekiem, stawałem się większy a Piorun stał się dla mnie za mały. Gdy miałem 10 lat, moja mama zginęła w wypadku samochodowym. Tata się przełamał i zaczął prowadzić stadninę za mamę. Początkowo jeździłem na koniach mamy, lecz na 15 urodziny dostałem swojego drugiego, własnego konia, w ramach pocieszenia, jak to stwierdził tata. Był to koń pinto, od razu go pokochałem. Nazwałem go Aron, sam nie wiem dlaczego. Trenowaliśmy dzień w dzień, aż stawaliśmy się coraz lepsi w skokach. Moje pierwsze zawody na Aronie były dwa lata od dostania Arona, wygraliśmy oczywiście. Zawody stawały się dla nas coraz mniejszym stresem, z czasem, przyzwyczailiśmy się do okrzyków tłumów, który z początku nie dawał nam się skupić. Na osiemnaste urodziny, rodzice zapisali mnie do Akademii Jeździeckiej w Springville. Spakowałem swoje rzeczy i ruszyłem, rozpocząć nowe życie wraz z Aro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz