Z jednej strony byłem zdumiony, a z drugiej czekałem na ten moment.
A: Też cię kocham. - wyszeptałem i znów pocałowałem.
Wróciliśmy do akademii, każdy poszedł do swoich pokoi. Następny dzień spędziliśmy razem, a kolejny był niestety poniedziałek... budzik zadzwonił mi o szóstej, wstałem. Poszedłem wziąć zimny prysznic, ubrać się oraz umyć zęby. Postanowiłem darować sobie śniadanie, położyłem się na łóżku i czekałem na 7:40, chciałem mieć ten dzień z głowy, nie wiem dlaczego. Po jakimś czasie wyszedłem z pokoju i poszedłem do sali J.Polskiego, spóźniłem się, celowo. Zająłem ostatnią ławkę obok okna, gdzie siedziała Nath. Wypakowałem książki i cicho uderzyłem głową o ławę, cicho jęcząc, moim celem było rozbawienie dziewczyny, udało się. Następny był W-F już na nim, byłem pełen energii. Po przebraniu się wszyscy weszliśmy na salę.
Ad: Jedziemy sześć kółeczek a później zbiórka na czerwonej linii. - powiedział i zaczął wyciągać piłki z kantorka.
Ruszyliśmy przed siebie, biegłem obok Nathalie, żebyśmy mogli porozmawiać, na przerwie nie mogłem jej złapać.
A: Jak się spało? - spytałem lekko się uśmiechając.
N: Super, cudownie było wstać o poranku! - powiedziała zadowolona. Spojrzałem na nią zdziwiony i się lekko skrzywiłem. - Przecież żartuję głuptasie! - zaśmiała się, zrobiłem to samo.
Nagle między nami przebiegł Tobias, najbardziej denerwujący chłopak w akademii - mój odwieczny wróg.
T: Uważaj Aleksiu. - powiedział z szatańskim uśmiechem.
Miałem ochotę się na niego rzucić i rozszarpać, ale się powstrzymałem, cudem. Ustawiliśmy się na czerwonej linii, obok mnie ustał Kuba, mam z nim dobry kontakt. Zaczęliśmy chwilę rozmawiać, niestety trener przyszedł w nie w porę.
Ad: Aleks, Kuba. Na ziemię i 20, jazda. A reszta za mną. - powiedział idąc przed siebie.
N: No dalej, Aleksiu. - powiedziała złośliwie.
A: Serio? Nie wystarczy że ten pedał mnie tak wyzywa? - spytałem uśmiechając się szarmancko.
<Nathalie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz