Dziś była sobota, mogłem się wyspać, a nie wstawać o szóstej. Mimo to, nie mogłem spać. Śniła mi się mama i ten cały wypadek... gdy się obudziłem miałem czerwone oczy, prawdo podobnie od płaczu, w uszach cały czas kręcił mi się odgłos ciężarówki, rozbijania się szyb oraz koguta karetki. A przed oczami, miałem cały ten paskudny widok. Przemyłem twarz zimną wodą i to wszystko minęło, na razie. Wziąłem prysznic i się ubrałem w czarne jeansy, czarną koszulkę oraz niebieską koszulę. Ogarnąłem włosy z nocnego nieładu i pościeliłem łóżko. Zszedłem na dół, do stołówki na śniadanie, wziąłem sobie kanapkę i poszedłem do stajni. Aron gdy mnie zobaczył, przywitał radosnym rżeniem. Oporządziłem go oraz osiodłałem, wyjechaliśmy ze stajni i pojechaliśmy do lasu. Po galopie zatrzymaliśmy się na środku ścieżki, oboje dysząc. Puściłem luźno wodzę i nachyliłem się nad jego szyją, po czym zaplotłem wokół niej ręce.
A: Chyba tylko ty mnie rozumiesz. - szepnąłem.
Aron spojrzał się na mnie, po czym wyszczerzył zęby. Zaśmiałem się pod nosem i się wyprostowałem.
Nie wiadomo skąd, obok nas pojawiła się ta dziewczyna, którą tu przyprowadziłem. Dobrze że jest, bo zapomniałem się spytać, jak ma na imię.
A: O, cześć. - lekko się uśmiechnąłem.
N: Hej. - odwzajemniła gest.
A: Wtedy zapomniałem... jestem Aleks, a Ty? - spytałem podając jej rękę.
<Nathalie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz